Większość moich przyjaciół wie, jaki mam stosunek do Kościoła Katolickiego, a co za tym idzie i do papieża. Jan Paweł II, jak wszyscy inni papieże, nie jest dla mnie świętym, jako że w ogóle „instytucję świętości” w doczesnym świecie uważam za bałwochwalstwo.
Jednak, chociaż uważam, że Jan Paweł II był bardzo kontrowersyjnym papieżem (który z papieży nie był?), miał swoje jasne i ciemne strony, żywię do Niego ogromny szacunek. Bynajmniej nie z powodu „jego dzieł” czy innych encyklik (po prostu ich nie znam).
Był człowiekiem, który pokazał światu jak wygląda cierpienie. Jak wygląda starość. I jak wygląda umieranie. Kiedyś uważałem, że te jego pokazywania się publicznie i przemowy niezrozumiałym na skutek choroby językiem, to wynik grzechu pychy, choć i dziś twierdzę, że skromnością nie grzeszył. Dziś jednak uważam, że celowo pokazywał to światu. Pokazywał, że tak można. Pokazywał, że można godnie cierpieć, godnie się starzeć i godnie umierać.
I właśnie za to Jan Paweł II zaskarbił sobie mój szacunek.
P.S.
Podobne słowa (o starości, cierpieniu i umieraniu) wygłosił dziś Dziwisz. Ale oczywiste jest dla mnie, że on sam nie mógł tego wymyślić, powtarza bowiem tylko to, czego nauczył go i co mu powiedział Jan Paweł II. Na pewno więc, Jan Paweł II powiedział mu kiedyś, dlaczego to robi.